Zwiększenie sprzedaży i zarobków ekspedientek

Data: 17 września 2014 | Autor: | Brak komentarzy »

Wpisy na Fraud IQ wydają się sugerować, że większość nadużyć popełniana jest przez tzw. „białe kołnierzyki”, czyli pracowników biurowych. W skali światowej jest to prawda, aczkolwiek trzeba patrzeć na nią przez pryzmat faktu, że po prostu w krajach, gdzie walczy się z nadużyciami i prowadzi ich statystyki, właśnie pracownicy biurowi stanowią lwią część siły roboczej. Jednak oszustwa imają się często także pracownicy dwóch pozostałych grup – „niebieskich kołnierzyków” czyli pracowników fizycznych (głównie produkcyjnych) oraz „różowych kołnierzyków”, czyli pracowników usług.

I tej ostatniej grupie poświęcony jest dzisiejszy wpis. Można powiedzieć, że stanowi on niejako przedłużenie poprzedniego wpisu w serwisie, jako że i w tym przypadku mieliśmy do czynienia z szałem zakupowym na czyjś koszt. Tym razem jednak bohaterkami historii są ekspedientki z luksusowego sklepu sieci Saks Fifth Avenue, które wynalazły nieuczciwy sposób na jednoczesne podreperowanie własnych finansów oraz zwiększenie obrotów sklepu (co zapewne także przełożyło się na ich zarobki).

Jak można się domyślić, panie (bo członkiniami grupy były wyłącznie kobiety) dokonywały w sklepie zakupów, przy czym płatności były ściągane z kart klientów sieci bez ich wiedzy i zgody. W jaki sposób? Nieformalna przywódczyni gangu miała na tyle wysokie uprawnienia w systemie handlowym, że miała dostęp do bazy klientów, zawierającej m.in. dane ich kart płatniczych. Dane te były wykorzystywane w dwojaki sposób:

  • dokonywano zakupów w sklepie internetowym Saks Fift Avenue z dostawą do domów członkiń grupy lub pod zaprzyjaźnione adresy,
  • dokonywano zakupów bezpośrednio w sklepie, wprowadzając dane karty ręcznie, zamiast przeciągać ją przez terminal.

To właśnie ten drugi sposób był jednocześnie źródłem porażki całego schematu – zainteresował on bowiem ochronę sklepu, zdziwioną, że tak wiele transakcji jest obsługiwanych ręcznie i nikt nie skarży się na wadliwe działanie terminali płatniczych. Po przeprowadzeniu wewnętrznego dochodzenia sklep określił swoje straty jako przekraczające 400 tys. dolarów. Biorąc pod uwagę, że wykorzystano dane jedynie ok. 30 klientów, można zdziwić się, że nie zauważyli oni ubytków na swoich kontach.

Zakupione ubrania, buty i dodatki były albo zatrzymywane przez oszustki do własnego użytku, albo też przekazywane do liderki grupy, która zajmowała się ich odsprzedażą, a następnie dzieliła się uzyskanymi środkami z członkiniami gangu. Żeby uniknąć podejrzeń na widok pracownic opuszczających sklep z dużą ilością kosztownych rzeczy, stworzono nawet specjalną grupę „klientek”. Stanowiły ją zaprzyjaźnione osoby, których jedynym celem (za drobną opłatą) był odbiór tak sfinansowanych zakupów ze sklepu i dostarczenie ich do mieszkania przywódczyni.

Oszustki wymyśliły także inną odmianę generowania gotówki z oszukańczych zakupów. Mianowicie „kupowały” rzeczy płacąc kartą klienta, a po jakimś czasie dokonywały jej zwrotu, przy czym środki refundowane były na rachunki kart kredytowych podstawionych osób (i tutaj należałoby zadać pytanie, dlaczego było to możliwe…), a następnie wypłacane w bankomatach lub używane do innych zakupów.

Jak widać, w niektórych przypadkach nadużyć nie trzeba uciekać się do wymyślnych schematów, wystarczy jedynie odpowiednio wykorzystać istniejące możliwości.



Skomentuj wpis

Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.