Sprawa Tesco – błąd czy nadużycie?

Data: 25 września 2014 | Autor: | Brak komentarzy »

Media ekonomiczne całego świata poświęcają w ostatnich dniach dużo uwagi rzekomemu błędowi księgowemu, jakiego doświadczyła brytyjska sieć handlowa Tesco. Przy tym, im więcej faktów wychodzi na jaw, tym głośniej zadawane jest pytanie, czy zdarzenie to nie było celowym działaniem i jest jedynie przedstawiane jako niezawiniona pomyłka rzędu 250 milionów funtów.

Przypomnijmy zatem, że na początku tego tygodnia Tesco ogłosiło, że jego zyski za sześć miesięcy bieżącego roku zostały zawyżone o 250 milionów funtów, wskutek błędu w rozpoznawaniu przychodów i uznawaniu kosztów. Doniesienia prasowe nie są zgodne, czego konkretnie dotyczyć miały przedwcześnie rozpoznane przychody – podaje się tutaj zarówno tzw. „półkowe”, czyli opłaty pobierane od dostawców za odpowiednią ekspozycję ich towarów, jak i rabaty w stosunku do cen podstawowych, udzielone Tesco przez tychże dostawców. Nie jest także jasne, czy za późno rozpoznane koszty dotyczyły właśnie tych towarów, czy też czego innego.

Zakładając, że obie kategorie rachunku wyników dotyczyły sprzedawanych przez Tesco towarów i przekładając to na język zrozumiały do nie-finansistów, trzeba powiedzieć, że sieć do przychodów pierwszej połowy roku 2014 zaliczyła środki pochodzące ze sprzedaży, jaka miała być realizowana dopiero w drugiej połowie roku, ale jednocześnie koszty sprzedanych towarów przerzuciła w całości na drugą połowę roku. W ten sposób za 6 miesięcy 2014 r. mogła rozpoznać znaczący, bo nieobciążony kosztami, zysk ze sprzedaży, której w rzeczywistości nie było.

Oczywiście powyższe jest dużym uproszczeniem, bo pamiętać trzeba, że sprzedaż jest procesem ciągłym, a tego typu kalkulacje wynikają z fluktuacji podąży i popytu na dany towar, przez co są realizowane na bieżąco i podlegają ciągłym zmianom. Po to jednak wymyślono rachunkowość, aby kwestie te uporządkować i odpowiednie kwoty przyporządkować do odpowiednich okresów księgowych. Służy temu zasada współmierności przychodów i kosztów, stanowiąca, iż koszty poniesione dla osiągnięcia określonych przychodów muszą być ujęte w księgach rachunkowych w tym samym okresie rozrachunkowym, co osiągnięte dzięki nim przychody. W przypadku Tesco oznacza to m.in., że „półkowe” nie może zostać uznane za przychód wcześniej, niż w momencie sprzedaży towaru, którego dotyczy, choćby nawet firma dostała je od dostawcy w gotówce znacznie wcześniej.

Zasada ta jest jednym z fundamentów rachunkowości, a jej zastosowanie w praktyce nie nastręcza wcale zbyt wielu problemów, jako mogłoby się to wydawać. Owszem, związane z nią kalkulacje mogą nie być w 100% dokładne, ale dopóki ewentualny błąd mieści się w rozsądnych granicach (tzn. nie wpływa w sposób materialny na wielkości księgowe), nie jest on uznawany za istotny. Stąd też rzekomy błąd Tesco budzi powszechne zdziwienie wśród finansistów, a wielu z nich sugeruje, że stoi za nim coś więcej.

Sieć bowiem od 2011 boryka się z problemem stagnacji rozwoju i spadku przychodów. Jeszcze w sierpniu tego roku przedstawiono prognozę zysku za pierwsze 6 miesięcy 2014 r., wynoszącą 1,1 mld funtów, zweryfikowaną w dół o 400 mln funtów w stosunku do wcześniejszych założeń, co spotkało się z wielkim zawodem inwestorów. Uwzględniając efekt odkrytego „błędu’, zyski sieci za ten okres spadną jeszcze bardziej. Tesco ogłosiło także, że redukuje wypłatę dywidendy o 3/4 , aby zachować środki na działalność operacyjną. Znacząco zredukowano także działania związane z rozwojem sieci sklepów, a udział Tesco w brytyjskim rynku handlu detalicznego spadł po raz pierwszy od lat poniżej 30%. Dane te dotyczą jedynie Wielkiej Brytanii, ale i na świecie sieć także jest w odwrocie. Warto również wspomnieć, że kurs akcji Tesco w ciągu ostatnich 12 miesięcy runął w dół o ponad 47%.

Paliwa dla plotek o możliwym nadużyciu dostarczył nie tylko kontekst ekonomiczny, w którym ujawniono rzekomy błąd, ale także sposób jego ujawnienia. Informacje o nieprawidłowości ujawnił bowiem jeden z księgowych pracujących nad sprawozdaniem finansowych, a dotarła ona do dyrektora generalnego Tesco, urzędującego zaledwie od 1 września. Jednocześnie po krótkim wstępnym wewnętrznym dochodzeniu, natychmiastowo zawieszono czterech kluczowych członków najwyższego kierownictwa sieci – dyrektora zarządzającego na Wielką Brytanię, dyrektora finansowego na Wielką Brytanię, szefa sprzedaży produktów spożywczych oraz szefa zaopatrzenia w produkty spożywcze. Brytyjskie brukowce mają używanie, publikując zdjęcia ich rezydencji, samochodów oraz informacje o zarobkach w ostatnich latach. Wymowa niemal wszystkich artykułów jest jednakowa: „oszukiwali, aby utrzymać zarobki, premie i styl życia”. Jest jeszcze zbyt wcześnie, aby wydawać wyroki w tej sprawie, ale nie sposób się oprzeć wrażeniu, że rozpoczyna się sprzątanie po nieprawidłowościach dotychczas rządzącej Tesco ekipy.



Skomentuj wpis

Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.