Bitcoin pod lupą regulatorów

Data: 31 maja 2013 | Autor: | Brak komentarzy »

Kiedy dwa miesiące temu amerykańska agencja FinCEN (Financial Crimes Enforcement Network) opublikowała wytyczne dotyczące obsługi płatności wirtualnymi walutami (stojąc na stanowisku, że wszyscy operatorzy takich płatności powinni podlegać identycznym regulacjom jak operatorzy “prawdziwego” pieniądza), nikt chyba nie spodziewał się, że tak szybko dojdzie do pierwszego wydarzenia, w którym wirtualna waluta

Nieco ponad dwa tygodnie temu Department of Homeland Security dokonał zajęcia rachunku należącego do Mutum Sigillum, spółki-córki firmy Mt. Gox, prawdopodobnie największej wirutalnej giełdy wymiany Bitcoinów. Ta japońska firma oferuje możliwość dokonywania transakcji walutowych między Bitcoinem a 16 walutami narodowymi (w tym polskim złotym). Oficjalnym powodem zajęcia rachunku była działalność firmy jako „nielicencjonowanej instytucji płatnicznej”.

Agenci DHS uznali, że założyciel Mt. Gox, Mark Karpeles, poświadczył nieprawdę w trakcie otwierania rachunku odpowiadając NIE na pytania „Czy firma zaangażowana jest w wymianę walutową na rzecz swoich klientów?” oraz „Czy firma transferuje środki w imieniu swoich klientów?”. Cóż, patrząc na naturę funkcjonowania tego biznesu, faktycznie wydaje się, że Karpeles minął się z prawdą. Tym bardziej, że zebrany materiał dowodowy potwierdza, iż rachunek ten był wykorzystywany do wpłat i wypłat dolarów w zamian za Bitcoiny…

Najwyższy czas spojrzeć prawdzie w oczy: fenomen Bitcoina trzeba rozważać również od strony regulacyjnej. Zdecentralizowana sieć, brak centralnej administracji, a wreszcie praktycznie całkowita anonimowość posiadaczy tej wirtualnej waluty spędza sen z powiek przedstawicielom regulatorów, organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Po pierwsze jest niemal idealnym instrumentem do prania pieniędzy, ale także ułatwia handel wszystkim co na świecie zakazane, znacząco utrudniając (a w skrajnych przypadkach uniemożliwiając) dotarcie do stron takiej operacji.

Bitcoin zaczynał jako waluta stricte wirtualna, ale coraz większa liczba „realnych” placówek zaczyna akceptować ją jako środek płatniczy. Nic nie wskazuje jednak, aby przekonały się do niej instytucje finansowe. W nielicznych jeszcze wypowiedziach i stanowiskach, jakie można znaleźć w sieci, przedstawiciele tego sektora utrzymują, że klienci zaangażowani w biznes związany z wirtualnymi walutami będą co najwyżej traktowani jako podmioty podwyższonego ryzyka, a niewykluczone, że od razu zostaną zakwalifikowani do kategorii ryzyka nieakceptowalnego. W mojej skromnej opinii to status quo nie utrzyma się długo – w końcu jeśli w tym biznesie są pieniądze, to na pewno znajdą się chętni, aby część z nich zatrzymać we własnym portfelu. Pytanie, czy zezwolą na to regulatorzy. Stanowisko amerykańskiego na razie wydaje się otwarte – wszystko, czego domaga się FinCEN, to rejestracja takich podmiotów jako instytucje płatnicze.



Skomentuj wpis

Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.