Strzeż się tych, którzy chcą chronić ciebie
Data: 12 grudnia 2012 | Autor: Mikołaj Rutkowski | Brak komentarzy »
Rzymski poeta Juvenal pytał się kiedyś „Quis custodiet ipsos custodes?” (w wolnym tłumaczeniu „Kto będzie strzegł strażników?”) i pytanie to nadal jest aktualne. Oczywiście znacznie częściej odnosi się je do organów, które zobowiązane są kontrolować czy obywatele, organizacje i podmioty gospodarcze funkcjonują w granicach prawa. Organy te jednak w lepszym lub gorszym stopniu sobie z samokontrolą radzą, w najczarniejszym scenariuszu patrzą sobie nawzajem na ręce, czekając na wpadkę sąsiada / konkurenta. Ostatnie miesiące pokazują coraz dobitniej, że pojawiła się stosunkowo nowa grupa podmiotów zatroskanych o nasze bezpieczeństwo i utrzymanie zgodności naszych działań z prawem.
Wydaje się, że nadeszła trzecia fala wyłudzania środków pieniężnych pod groźbą niekorzystnego wpływu nie skorzystania z takiej oferty na bezpieczeństwo finansowe, reputacyjne i prawne firmy. Po zmasowanym ataku oszustów rejestrujących domeny internetowe, które w różny sposób kojarzyły się z daną firmą (różne kombinacje nazwy, dodatkowe domeny wysokiego poziomu, często nawet nazwy z tzw. „czeskimi błędami”), a następnie fałszywych „wpisywaczy” do KRS-u oraz podobnych – rzekomo obowiązkowych – rejestrów przedsiębiorców (nieistniejących lub prowadzonych przez te właśnie firmy), w ostatnich dniach dało się zaobserwować nową mutację powyższych schematów – tym razem chodzi o znaki towarowe.
Schemat, podobnie jak stosowane wcześniej, jest niezwykle prosty. Firma otrzymuje oficjalnie wyglądające pismo, w którym wzywa się ją do uregulowania określonej kwoty pieniężnej w zamian za wprowadzenie jej logotypu do bliżej niezidentyfikowanej bazy danych, które to działanie ma jakoby zapewnić jego pełną ochronę prawną. Pismo jest sformułowane w sposób suchy i oficjalny, nie zawiera nadmiaru informacji (w końcu przecież urzędnicy państwowi nie tłumaczą się z tego, co robią, a jedynie wzywają petenta do…), a małym druczkiem zawiera nieco więcej informacji o przyszłych losach logotypu oraz „korzyściach”, jakie odniesiemy dzięki rejestracji. Oczywiście dobitnie podkreślone jest, że wpłata żądanej sumy jest praktycznie obowiązkowa, w przeciwnym bowiem wypadku nasz znak towarowy zostanie w ten czy inny sposób sprofanowany i wykorzystany.
Nie da się zaprzeczyć, że nazwa firmy i jej logotyp stanowią cenne aktywo jako element wyróżniający konkretny podmiot z rzeszy mu podobnych, nic więc dziwnego, że umiejętnie zmanipulowani przedsiębiorcy w panice mogą spełniać życzenie naciągaczy i hojnie zasilić im konto. W końcu przez lata uiszczania różnego rodzaju prowizji, opłat manipulacyjnych, kosztów itp., które pojawiały się niemal przy każdej czynności urzędowej, społeczeństwo zostało wychowane niemal na modłę psów Pawłowa, z czego skrzętnie korzystają wyłudzacze, nie tylko w opisywanych tutaj przypadkach.
Wracając do postanowionego na początku wpisu pytania – po wczytaniu się w drobny druczek rzeczonego pisma, jasno widać, że oszuści starali się zabezpieczyć i nie powtórzyć błędów poprzedników, którzy żądali np. opłat za darmowy wpis do KRS-u. W tym przypadku jest względnie bezpośrednio napisane, że płacimy za umieszczenie naszego znaku w internetowej bazie danych i w zasadzie dobrowolnie. Chcąc zatem odzyskać swoje pieniądze, należy sądowo udowodnić firmie wprowadzenie w błąd celem przywłaszczenia sobie równowartości opłaty za wpis. Wiele osób zrezygnuje zapewne już na tym etapie, przerażonych nie tylko koniecznością zaangażowania się w procedury sądowe, co publicznym przyznaniem się, że dało się oszukać w niezbyt wyrafinowany sposób. Nadal jednak pozostaje pytanie – co z tym fantem zrobić? Formalnie wszystko bowiem wydaje się w porządku – jeśli założę sobie bazę i ludzie będą mi płacić za to, że umieszczę w niej ich firmy, to jest to jak najbardziej dozwolone działanie. Jeśli nie będę kłamał na pismach z ofertami takich wpisów, to w zasadzie również formalnie jestem w porządku. A to, że ludzie przeczytają co innego, niż jest tam w rzeczywistości napisane, to już ich problem, nie mój. Nie da się jednak zaprzeczyć, że jest to działanie nieetyczne i nieuczciwe, nawet jeśli formalnie zgodne z prawem. Kto zatem pochyli się nad problemem oszustów „zatroskanych” bezpieczeństwem naszych organizacji?
Skomentuj wpis
Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.