Powrót wyłudzeń „na wpłatę zamkniętą”?

Data: 22 lutego 2012 | Autor: | Brak komentarzy »

Dzisiejsze wydanie serwisu Policyjni.pl emocjonuje się wyłudzeniem z jednego z banków kwoty 4,6 miliona złotych. Rzeczywiście kwota jest niebagatelna, przy czym zaskakuje nie tyle rozmiar wyłudzenia, co raczej sposób jego przeprowadzenia, znany co najmniej od kliku lat w środowisku bankowym.

Sposób ten wykorzystuje oferowany przez banki produkt zwany wpłatą zamkniętą. Jego istota polega na tym, że przedsiębiorca dostarcza do banku gotówkę w opakowaniu (najczęściej tzw. kopercie bezpiecznej) uniemożliwiającym kradzież gotówki bez uszkodzenia opakowania. Dodatkowo, na opakowaniu umieszcza się bankowy dowód wpłaty lub inną deklarację zawierającą kwotę, jaka znajduje się w paczce i jaką powinien zostać uznany rachunek przedsiębiorcy.

Takie opakowanie może zostać wrzucone do wrzutni, ale także przekazane wprost w oddziale banku. Z reguły bank nie jest w stanie niezwłocznie przeliczyć dostarczonej gotówki, zatem bazuje jedynie na deklaracji klienta i uznaje jego rachunek kwotą figurującą w deklaracji wpłaty. W razie wykrycia niezgodności w trakcie przeliczania są one potem wyjaśniane z klientem na podstawie protokołu z liczarni.

Na czym polegało opisywane oszustwo? Przestępca założył rachunek bankowy we wrześniu zeszłego roku, po czym zapewne do lutego tego roku używał go jak gdyby nigdy nic (nie zostało to opisane w artykule). Następnie, po uruchomieniu możliwości dokonywania wpłat zamkniętych, zadeklarował wpłatę 1,5 miliona euro do wrzutni nocnej. Niezwłocznie po uznaniu jego rachunku, dokonał za całą kwotę zakupu złota i przepadł. Bank, po otwarciu koperty z wpłatą, znalazł w niej pocięte gazety… Proste, prawda? Wymaga jedynie nieco cierpliwości w okresie „przejściowym”.

Ponieważ kluczowym elementem wpłaty zamkniętej jest zaufanie banku do klienta, w większości przypadków nie jest ona dostępna dla przedsiębiorców od razu po nawiązaniu przez nich współpracy z bankiem. Wymagany jest pewien, przewidziany w procedurach, okres, w którym bank niejako „testuje” nowego klienta, monitorując w szczególności obroty, jakie generuje on na rachunkach. Dopiero kiedy klient zostanie uznany za wiarygodnego, jest udostępniana mu możliwość skorzystania z tego produktu. Jest to dokonywane m.in. po to, aby w przyszłości uniknąć wypadków „jednorazówek”, kiedy przedstawiciel firmy, generującej obroty na poziomie 1.000 złotych miesięcznie, nagle deklaruje wpłatę miliona złotych, następnie wypłaca je ze swojego konta i znika bez śladu. Czyli dokładnie tak, jak miało to miejsce w opisywanym przypadku.

Osoby, które śledzą doniesienia z obszaru przestępczości gospodarczej, na pewno pamiętają, że w latach 2008-9 banki dotknęła niemal plaga identycznych wypadków, jak opisany przez Policyjni.pl, których skumulowana wartość sięgnęła zapewne co najmniej kilkunastu milionów złotych. Wypracowano również odpowiednie procedury, mające na celu minimalizację ryzyka utraty środków.

Podstawowym novum wprowadzonym do obsługi produktu było użycie przezroczystych kopert bezpiecznych. W ten sposób, jeśli w kopercie znajdowało się coś innego niż gotówka, można było nie kłopotać się z podejmowaniem jakichkolwiek dalszych czynności, poza zgłoszeniem podejrzenia próby popełnienia przestępstwa przez posiadacza rachunku. Po drugie, część instytucji zaostrzyła procedury uznawania rachunków klientów wpłacających środki za pomocą wpłat zamkniętych:

  • część banków maksymalnie przyspieszyła czas przeliczania wpłat i czekała z uznaniem rachunku do momentu potwierdzenia kwoty przez liczarnię,
  • część banków uznawała rachunki natychmiastowo, ale blokowała równowartość wpłacanej kwoty do momentu potwierdzenia jej przez liczarnię,
  • nieliczne instytucje przyjmowały inne aktywa klientów jako zabezpieczenie na wypadek oszustwa.

Oczywiście żadne z powyższych rozwiązań nie było idealne, ponieważ było sprzeczne z ideą wprowadzenia tego produktu, która zakładała natychmiastową dostępność gotówki po odebraniu przez bank wpłaty zamkniętej. Dlatego też najbardziej pro-biznesowe (czy też posiadające największy apetyt na ryzyko) instytucje pozostawiły schemat działania produktu niezmieniony, ufając, że wprowadzenie przezroczystych bezpiecznych kopert uchroni je przed nadużyciem ze strony klienta. Co jednak w przypadku, kiedy przestępcy zdecydują się zadać sobie trochę trudu i wyprodukują przyzwoitej jakości falsyfikaty, które zostaną rozpoznane dopiero na etapie liczenia?

W tym momencie warto zauważyć, że instytucje finansowe zdecydowanie nie doceniają wagi programów KYC (Know Your Customer – Poznaj swojego klienta). Zazwyczaj są one traktowane jako zło konieczne do celów przeciwdziałania praniu pieniędzy. Tymczasem odpowiednie zaprojektowanie takiego programu i rozszerzenie go poza obszar AML, pozwala z dużą dozą pewności typować klientów „szczególnej troski”, wobec których wskazany jest wzmożony monitoring, ponieważ przeprowadzają oni atypowe schematy operacji.



Skomentuj wpis

Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.