Największe sprzeniewierzenie majątku firmy w historii
Data: 1 lutego 2012 | Autor: Mikołaj Rutkowski | Brak komentarzy »
Chociaż przytaczany we wcześniejszym wpisie przypadek księgowej, która okradła pracodawcę na milion dolarów, w prosty sposób wypisując czeki, może wydawać się szokujący pod względem skali, to historia nadużyć odnotowała znacznie większe oszustwa tego rodzaju.
Przeglądając swoje kolekcję informacji na temat nadużyć, wpadł mi w ręce incydent sprzed ponad 15 lat, który najprawdopodobniej (wg wielu serwisów) jest jak dotąd największym indywidualnym przypadkiem sprzeniewierzenia majątku firmy przez jej pracownika. Mowa tutaj o sprawie Day-Lee Foods Inc. z 1997 roku. Łupem tylko jednego pracownika padło wtedy – według siły nabywczej z 2011 roku – ponad 132 miliony dolarów! Aż dziwne, że sprawa ta nie jest szerzej znana w annałach nadużyć…
Sprawcą sprzeniewierzenia był dyrektor finansowy koncernu, Yasuyoshi Kato (Day-Lee było spółką-córką japońskiej firmy Nippon Meat Packers). Symptomatyczne jest to, że mimo podjętego postępowania wyjaśniającego na szeroką skalę, nigdy nie udało do końca ustalić, jaką konkretnie kwotę udało mu się wyprowadzić z Day-Lee Foods. Sam Kato przed sądem przyznał się do kradzieży 62 milionów dolarów, ale śledczy ostrożnie szacują straty na 90-95 milionów dolarów (wg wartości nominalnej z 1997 roku).
Schemat nadużycia był zaskakująco prosty: Kato wypisywał po prostu na siebie samego czeki z kont firmowych. Ze względu na swoją pozycję nie potrzebował ich dodatkowego zatwierdzania przez osobę trzecią. Oczywiście tak gigantyczne ubytki z rachunków firmowych nie mogłyby przejść niezauważone przez nikogo. Kato wymyślił jednak banalny sposób na ich uzupełnienie – w imieniu firmy zaciągał na jej rzecz kredyty w amerykańskich oddziałach japońskich banków. Jako CFO posiadał pełny dostęp do systemu księgowego, nie miał zatem problemów z odpowiednim preparowaniem zapisów.
Równie zaskakujące jak rozmiary strat spowodowanych przecież przez jednego człowieka, był wyrok, jaki on otrzymał. Mianowicie został skazany jedynie na nieco ponad 5 lat więzienia (dokładnie na 63 miesiące)! Wynikało to z faktu, że kary za przestępstwa, jakich się dopuścił, mógł odbywać równocześnie, a nie jedną po drugiej (w tej opcji jego wyrok sięgałby 76 lat). Sam sędzia przewodniczący rozprawie w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że to niewiarygodne, ale wytyczne karne (tzw. sentencing guidelines) nie przewidują specjalnego traktowania przypadków tej skali, zatem należy zadowolić się maksymalnym możliwym wyrokiem, przewidzianym dla przypadków „standardowych”.
Sprawca utrzymywał, że kradł z… chęci zapewnienia odpowiedniego poziomu życia swojej małżonce (która uniknęła oskarżenia w tej sprawie). Na luksusowe życie pary miało pójść rzekomo ponad 70% skradzionej sumy. Co prawda Kato i jego żona żyli faktycznie na bardzo wysokiej stopie, ale czy w ciągu 6 lat trwania procederu rzeczywiście udało im się wydać taką kwotę?
Skomentuj wpis
Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.