Doradztwo inwestycyjne w mediach społecznościowych
Data: 5 stycznia 2012 | Autor: Mikołaj Rutkowski | Brak komentarzy »
W nawiązaniu do wpisu nt. oszustw na Facebooku, jeszcze jeden przykład wykorzystywania mediów społecznościowych do nadużyć. Tym razem pierwszoplanową rolę gra serwis LinkedIn, zaś animatorem całej sprawy jest doradca inwestycyjny Anthony Fields.
Jak podał Reuters, Fields oferował poprzez LinkedIn oraz inne serwisy społecznościowe sprzedaż papierów wartościowych w imieniu dwóch swoich spółek: Anthony Fields & Associates (AFA) oraz Platinum Securities Brokers. Łączna wartość składanych propozycji wg wyceny SEC to ponad 500 miliardów dolarów!
Publikował on obietnice rewelacyjnych zarobków w ramach rzekomo zarządzanych przez siebie funduszy inwestycyjnych w dyskusjach i ogłoszeniach w mediach społecznościowych, a także bezpośrednio składał propozycje osobom, do których wcześniej wirtualnie się podłączył. W zasadzie wszystkie przekazywane przez niego potencjalnym inwestorom informacje były fałszywe, poczynając od jego doświadczenia i historii spółek, poprzez rzekomych klientów, aż po wartość zarządzanych aktywów.
Co ciekawe, Fields był rzeczywiście doradcą inwestycyjnym, zarejestrowanym przy SEC. Przy okazji zatem Komisja postawiła mu szereg innych zarzutów, związanych z nieprawidłowościami księgowymi oraz proceduralnymi. Dodatkowo, otrzymał on zarzut fałszywego posługiwania się tytułem brokera-dealera, do którego nie miał uprawnień.
Jednocześnie z ujawnieniem szczegółów sprawy, SEC opublikowała dwa alerty dotyczące wykorzystywania mediów społecznościowych do pozyskiwania klientów w ramach działalności inwestycyjnej:
- Pierwszy, skierowany bezpośrednio do firm inwestycyjnych, podkreśla, że standardowe procedury dotyczące reklamy i marketingu nie zawsze obejmują obszar mediów społecznościowych, lub też czynią to w niepełnym stopniu. W związku z tym istnieje ryzyko, iż przedstawiciele takich firm XXXXX
- Drugi został zaadresowany do potencjalnych inwestorów i zawiera wskazówki, w jaki sposób ustrzec się przed oszustami, oferującymi rzekome okazje inwestycyjne w internecie.
Warto zapoznać się z drugim dokumentem, choćby po to, aby wyrobić w sobie odruch ostrzegawczy, kiedy ktoś poznany w sieci proponuje nam „świetny interes”.
Skomentuj wpis
Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.