Czarne owce w zespole dochodzeniowym
Data: 20 marca 2012 | Autor: Mikołaj Rutkowski | Brak komentarzy »
Dobór składu firmowego zespołu dochodzeniowego jest niezwykle istotną sprawą. Liczą się bowiem nie tylko jego kompetencje zawodowe i umiejętności miękkie, ale także ich postawa moralna i etyczna. A ta jest zazwyczaj trudna zarówno do sprawdzenia, jak i oceny. Dzisiejszy przypadek pokazuje, że teoretycznie dokładając należytej staranności w tym zakresie, należy liczyć się z możliwością trafienia na ukrytą czarną owcę…
Były szef amerykańskiej filii producenta broni palnej Glock, Paul Jannuzzo, został uznany za winnego udziału w spisku mającym na celu sprzeniewierzenie milionów dolarów z firmy. W sprawie na razie nie zapadł wyrok. Ciekawa jest jednak nie tylko sama sprawa, ale kulisy jej badania.
Wg prokuratora, Jannuzzo przez 13 lat (w okresie 1991-2003) współdziałał z głównym prawnikiem Glocka, Peterem Manownem w skomplikowanym schemacie wyprowadzania gotówki z firmy. Manown, który najbardziej skorzystał finansowo na przestępstwie, został jeszcze w 2008 roku skazany na 10 lat więzienia w zawieszeniu. Kara była tak łagodna, ponieważ współpracował on zarówno z Glockiem, jak i z prokuraturą, w celu doprowadzenia do skazania Jannuzzo.
Zgodnie z wersją Manowna, współpraca dwóch panów zaczęła się wkrótce po zatrudnieniu Jannuzzo w 1991 roku, podczas realizacji transakcji zakupu nieruchomości. W trakcie negocjacji okazało się, że Glock był przygotowany do zapłacenia wyższej ceny niż żądał sprzedawca. Jannuzzo i Mandown zdecydowali się zatem porozumieć ze sprzedawcą na boku – zapłacili zawyżoną cenę, zaś wygenerowaną nadwyżkę podzielili między siebie a sprzedawcę.
Manown twierdził, że obaj błyskawicznie zorientowali się, że kontrola nad gospodarką finansową Glocka była tak słaba, że kradzież pieniędzy była tak łatwa, jak ich zarabianie w grze “Monopoly”. Aby utrudnić wykrycie całej sprawy, założyli oni kilkanaście firm w rajach podatkowych, które miały za zadanie występować jako partnerzy w fikcyjnych transakcjach z Glockiem, które inicjowali oszuści. Dodatkowo, podrabiali oni dokumenty firmowe, zaciągając w imieniu Glocka kredyty, które zamiast do firmy, trafiały na ich prywatne rachunki. Łącznie wyprowadzili z firmy ponad 5 milionów dolarów.
Okoliczności ujawnienia całej sprawy nie są do końca jasna. Pewne jest, że pod koniec XX wieku austriackie pistolety Glock zdobywały ogromną popularność w Stanach Zjednoczonych, a ich sprzedaż pokonywała kolejne szczyty. Niepotwierdzona oficjalnie wersja głosi, że Jannuzzo, CEO amerykańskiej filii, domagał się gigantycznych premii od zarządu firmy. Premia miała być jednak nie tylko wynagrodzeniem za efekty biznesowe, ale także zapłatą za lojalność Jannuzzo, który miał szantażować zarząd Glocka upublicznieniem pewnych niewygodnych informacji wewnętrznych.
Ponieważ zarząd nie zamierzał płacić swojemu pracownikowi, w efekcie Jannuzzo odszedł z Glocka. W firmie zapanowała chęć odwetu na nielojalnym prezesie, a główny prawnik w osobie Manowna był naciskany, aby „znaleźć coś na Jannuzzo”. Jak twierdzi Manown, po miesiącach stresu i presji ze strony przełożonych, zdecydował on się ujawnić nadużycia, jakie popełniał wspólnie z Jannuzzo, licząc, że uda mu się uniknąć kary w zamian za współpracę. Jego wyznanie, złożone po niemal 4 latach od odejścia Jannuzzo, było wstępem do wewnętrznego dochodzenia na ogromną skalę, a niedługo później do wniesienia oskarżenia przeciwko Manownowi, Jannuzzo oraz trzem innym pracownikami amerykańskiego oddziału Glocka.
Co ciekawe, wspomniani trzej współoskarżeni są członkami wewnętrznego zespołu dochodzeniowego, powołanego przez Glocka do wyjaśnienia afery Jannuzzo i Manowna. Wg firmy, także i oni szybko zorientowali się, że kontrola nad przepływami finansowymi w firmie nie była odpowiednia i zdecydowali się to wykorzystać. Oskarżeni są o wyprowadzenie z Glocka 3 milionów dolarów.
Firma twierdzi, że dokonała niezbędnego sprawdzenia tych pracowników przed ich zatrudnieniem i nie znalazła niczego, co mogłoby sugerować, że mogą oni być skłonni do popełnienia przestępstwa. Co więcej, szef zespołu dochodzeniowego był byłym prokuratorem! Podobne badanie było zresztą wykonane także w stosunku do Jannuzzo oraz Manowna przed ich zatrudnieniem, z podobnym skutkiem…
Przypadek? A może jednak błędy w procedurze przeprowadzania backgroud checks?
Skomentuj wpis
Musisz być zalogowany/a, żeby zamieszczać komentarze.